środa, 26 grudnia 2012

Pasterka

Warto było pójść na pasterkę! Przyznam, że na początku trochę mi się nie chciało. Msza była na 22.00, do kościoła musiałam jechać taksówką, a następnego dnia wstawałam rano do pracy. Ale gdzie indziej mogłam poczuć atmosferę Świąt?

Jasełka, czyli rozmazane, tańczące aniołki
Zgodnie z poradą (dziękuję!) pojechałam trochę wcześniej, akurat żeby zdążyć na jasełka. Szczerze mówiąc, zupełnie już zapomniałam o tej tradycji! Przedstawienie się udało, a dzieci nagrodziliśmy zasłużonymi brawami. Zaraz potem zaczęła się msza; niestety, po tajsku, ale byłam o tym uprzedzona. Po mszy za to miało miejsce zabawne zdarzenie. Przy ołtarzu stanęli księża, a do nich w kolejce ustawiło się kilkadziesiąt osób; myślałam, że to błogosławieństwo, więc grzecznie stanęłam w rządku razem z pozostałymi. Przy ołtarzu okazało się jednak, że to wcale nie błogosławieństwo; księża, za okazaniem tajemniczego kuponu, wręczali wiernym pudełka o równie tajemniczej zawartości. Kuponu oczywiście nie miałam, więc zrobiło mi się strasznie głupio, ale skąd miałam wiedzieć… Wycofałam się więc chyłkiem przed kościół (choć ciężko mówić o wycofywaniu się chyłkiem, gdy jest się białym o kuli i z nogą w zielonym gipsie), gdzie częstowano pyszną, tajską , bliżej niezidentyfikowaną zupą (z ryżem, mięsem, małymi krewetkami i trawą cytrynową – tyle udało mi się zidentyfikować) i lodami, do których ustawiła się taka kolejka, że postanowiłam poprzestać na zupie. Prawie udało mi się zapomnieć o incydencie z pudelkami! I wówczas podszedł do mnie obcy chłopak, wręczając jedno z nich; takie samo, jakie wcześniej dostawali szczęśliwi posiadacze kuponów. Wyobraźcie sobie moje zakłopotanie! Kategorycznie odmówiłam, ale chłopak był uparty i łamaną angielszczyzną wyjaśnił, że ma ich (jeszcze nie wiedziałam, czego) w domu dużo i że to prezent. Nie wypadało już odmówić. Podziękowałam, żałując, że nie mam się czym odwdzięczyć.

Wracając do domu odkryłam, że tajemnicza zawartość pudełka to duży, pięknie rzeźbiony krzyż, w dodatku z napisem po tajsku. Będzie pamiątka!

2 komentarze:

  1. haha ta zupa to ich tradycyjna potrawa wigilijna, więc miałaś okazję poczuć smak świąt w Tajlandii :)

    OdpowiedzUsuń