środa, 26 grudnia 2012

Boże Narodzenie


Mały Gwiazdor
A więc plan wsadzenia mnie w strój Gwiazdora był prawdą! Ledwo przekroczyłam próg pokoju nauczycielskiego, a już zaczęto na mnie wciskać czerwone wdzianko. Może nie tyle wciskać, co zaciskać, bo wdzianko okazało się być w rozmiarze uniwersalnym (europejskim, nie azjatyckim; w azjatycki bym się nie zmieściła), więc równie dobrze można by w nie wsadzić pokaźnych rozmiarów goryla. Tak czy inaczej, wybroniłam się jedynie przed doczepieniem drapiącej i dość mocno sfatygowanej brody. Zdaje się, że przeżyła już kilka takich imprez.
 
Gangnam style - pełna gotowość!
I tak więc, ku ogólnej radości zgromadzonych dzieci (oraz ich rodziców, względnie opiekunów), May i ja zostałyśmy wypchnięte przez panią dyrektor na scenę, gdzie – przy akompaniamencie wtórujących nam maluchów - miałyśmy śpiewać Jingle Bells. Małe paskudy ograniczyły się oczywiście tylko do mętnego „dżingy bel, dżingy bel”. Wszystkiemu przewodził iście tajski rozgardiasz i brak planu, w rezultacie czego śpiewałyśmy to samo jakieś pięć razy, przy czym już za trzecim dzieci miały dosyć. Potem pani dyrektor koniecznie chciała zaprezentować rodzicom, jak to dwulatki mówią po angielsku, więc kazała nam zadawać im pytania, których oczywiście nie rozumiały i wymagać odpowiedzi, które znikąd nie chciały nadejść. Biedne maluchy, niewątpliwie doszły do wniosku, że ich „teacher May” i „teacher B.” ewidentnie zwariowały. Gdy w końcu udało nam się szczęśliwie opuścić scenę, a ja z ulgą zdjęłam czerwony strój (gorąco!), z głośników popłynęły zgoła inne dźwięki. I tak naszym oczom ukazał się zabawny i iście azjatycki – acz przeuroczy! – obrazek; czterysta pięćdziesięcioro dzieci przebranych za Świętego Mikołaja (choć znalazło się też paru Spidermanów) zaczęło tańczyć Gangnam Style, czyli najbardziej chyba w tej chwili popularny utwór wykonywany przez nieco niezrównoważonego Koreańczyka. Maluchy nie tylko dokładnie znały właściwe ruchy taneczne rodem z MTV, ale też z zapałem śpiewały pojawiające się w refrenie „Op, op, op, gangnam style!”. Takie rzeczy tylko w Azji ;)

Klasowy poczęstunek, czyli głównie czipsy
 Po występach nadszedł czas na zajęcia, ale szybko okazało się, że dzieci faktycznie mają w klasach swego rodzaju „Christmas Party” i wychowawczynie poprosiły nas, żebyśmy przeprowadziły luźne lekcje, na co z ochotą przystałyśmy. Koniec końców, my same zostałyśmy wciągnięte w wir zabawy, a dzieci i nauczyciele częstowali nas przyniesionymi słodyczami. W niejednej klasie puściłyśmy ponownie „Gangnam style”, a reakcja była zawsze taka sama – najpierw wrzask radości, a potem pełna gotowość do tańca i śpiewu. Ot, istna świąteczna atmosfera ;)

Luźne zajęcia? Nie ma sprawy!


Dzisiaj niewiele już pozostało z wczorajszej zabawy; wygłupy się skończyły i trzeba było wziąć się do pracy. Na koniec jeszcze uraczono nas wiadomością, która mnie osobiście dobiła ostatecznie – z powodu jakiejś rozprzestrzeniającej się choroby, postanowiono przeprowadzić dezynfekcję, a co za tym idzie, zamknąć przedszkole na dwa dni. Gorzej nie mogli trafić! Z okazji Nowego Roku, poniedziałek i wtorek także są wolne, co oznacza dla mnie sześć dni wolnego. SZEŚĆ DNI Z NOGĄ W GIPSIE. BEZ PRACY. Bez książek, bo ostatnią właśnie skończyłam (zabieram się za ściąganie jakichś w pdf-ie!) i bez filmów, bo wszystkie obejrzałam. No i mój pakiet internetowy też się zaraz skończy. I pomyśleć, że gdybym miała oba kolana, to byczyłabym się przez te sześć dni w wake parku, pijąc schłodzonego kokosa i przysypiając na słońcu. A nie, prawda, przecież miałam jechać do Kambodży… Nie ma rady, coś muszę wymyślić, bo w domu najprawdopodobniej zwariuję!

Bożonarodzeniowe zdjęcie w promieniach słońca. Wesołych Świąt!

P.S. A propos gipsu, zapomniałam wspomnieć o pewnym przyjemnym przywileju, który z okazji mojego niewątpliwego kalectwa został mi przyznany. Otóż jako że nie mieszczę teraz nogi w nogawkę długich spodni, ani w ogóle w żadną inną nogawkę, zgodzono się zrobić wyjątek i – po długich wahaniach – pozwolić mi na przychodzenie do pracy w szortach. Hip hip, hurra!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz