W ten weekend dużo się dzieje. Jutro obchodzimy Chiński Nowy Rok, a przy okazji świętuję z dziewczynami moje zeszłotygodniowe urodziny (miniony weekend odpadł ze względu na wyjazd do Malezji). Do tego w niedzielę odbywają się długo wyczekiwane wybory do nowego parlamentu i przewiduje się najgorsze. Dostaliśmy pismo z pracy, żeby w weekend najlepiej nie wychodzić z domu, bo nie wiadomo, czy i gdzie nie będą czegoś wysadzać. Trochę to przerażające, ale zakładam, że wake park będzie równie bezpieczny, jak moja sypialnia.
A tu jeszcze zdjęcia z zeszłej środy i pierwszej części urodzinowych obchodów! Do darmowych drinków w Witch's Tavern (tylko w środy, tylko do 21.00 i tylko dla dam... dlatego właśnie zwykle tam można nas spotkać w środku tygodnia!) Chelsea przyniosła pączki z Dunkin' Donuts, a P'Kaew do nich świeczki, na których żadna nie zauważyła napisu "magic", więc zdmuchiwałam je przez 10 minut ;). To było dzień przed moimi urodzinami, czyli jednocześnie dzień przed wyjazdem do Kuala Lumpur.
Chelsea, P'Kaew, ja i przepyszne kalorie |
Niezdmuchiwalne świeczki! |
I mój pączkowy tort :D |
Następny post będzie już z kraju rządzonym przez jakąś partię. A jaką, to zależy pewnie od tego, kto, komu i ile zapłaci...
Niech noworoczna, chińska Moc będzie z Wami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz