Nasze ukulele |
Ukulele brzmi uroczo, ale wyobraźcie sobie, że:
- w Waszej grupie są wyłącznie pierwszoklasiści (21 sztuk, biegający i wrzeszczący), z których tylko kilkoro zna najbardziej podstawowe chwyty na ukulele, a reszta po prostu wali na oślep;
- spędzacie razem sześć godzin dziennie, mając tylko jedną przerwę (3h + 1h przerwa na lunch + 3h), więc na popołudniowej sesji ledwo starcza Wam głosu;
- macie pracować razem z drugą nauczycielką, której wkład pracy ma być przynajmniej taki sam, jak Wasz, ale okazuje się, że jest ona siostrzenicą tajskiej dyrektorki... tak więc pracujecie Wy, a Wasza "pomoc" - jeśli w ogóle jest w sali - gra w gry na telefonie;
Showgoon - mały wielki rozrabiaka |
- musicie nauczyć dzieci grać na ukulele i śpiewać dwie piosenki, które w bliżej nieokreślonej przyszłości zaprezentujecie na scenie przed zgromadzonymi rodzicami, nauczycielami, dyrekcją szkoły, i tak dalej; nie zapominając też o odpowiedniej choreografii, prezentacji wykonanych prac oraz przygotowanym (przez Was i tylko przez Was) pokazem slajdów (w końcu trzeba pokazać zdjęcia i filmy ze wspólnie spędzonych radosnych chwil...)
Słodko, prawda? :) Ale projekt skończony, choć najtrudniejsze - czyli przedstawienie - jeszcze przed nami. Kiedy to będzie? Tajski czas pokaże. Niewykluczone, że dowiemy się o tym pół godziny wcześniej.
A Khaopun ćwiczy i ćwiczy! |
Wierzy się, że instrumenty mają duszę, dlatego przed grą trzeba się ukłonić. Tutaj w muzeum, przed grą na cymbałkach. |
Jednego dnia tajska nauczycielka (ta, która miała ze mną pracować, ale jej się nie chciało) postanowiła mnie przebrać w tradycyjny, tajski strój. To było akurat fajne! Myślałam, że pójdzie raz dwa, a tu... "Najpierw makijaż!". No jak makijaż, to makijaż. Tak więc nakładanie tapety na moją twarz (naprawdę, to była gruba, namacalna i odczuwalna z każdym oddechem tapeta, ale tak właśnie miało być; przykleili mi nawet sztuczne rzęsy!) zajęło około 40 minut. Następnie było upinanie włosów - dobre 30 minut, a w końcu owijanie mnie w kolejne warstwy stroju - 20 minut. Koniec końców, chodziłam tak ubrana i wymalowana przez cały dzień ("Teeeeacherrrr B!!!!! Beauuuuutiiiiifulllll!"), i dopiero przed wyjściem ze szkoły przebrałam się i zmyłam z twarzy maskę. Na zdjęciach wyszłam trochę sztywno, ale twarz i włosy uniemożliwiały mi swobodny ruch głową... ;)
W trakcie przygotowań |
Ta daaam! Tu z moją charakteryzatorką |
Tak, to naprawdę ja! |
A na zakończenie jeszcze taki krótki filmik... :) Karne śpiewanie dla chłopaków, którzy byli tak paskudni, że nawet wyrzucanie ich do sali obok na niewiele się zdało... Przed Wami Showgoon, Noo Noo, Def, Trio, Fame i Art!
P.S. Dziś w Bangkoku miał miejsce największy zapowiadany protest; szacuje się, że przyszło około 100 tysięcy ludzi. Premier Tajlandii ogłosiła rano rozwiązanie parlamentu i zapowiedziała rozpisanie nowych wyborów parlamentarnych. Mimo to, "żółte koszule" nie planują zaprzestania protestów; mówi się, że opozycja nie chce nowych wyborów, bo obawia się przegranej (co w obecnej sytuacji chyba nikogo dziwi).
Różowa szminka wymiata! :D
OdpowiedzUsuńTaaak, a różowy ba ustach to nie jest mój ulubiony kolor...:P Gdybym wiedziała, to bym poprosiła chociaż o czerwony, ale to powstało z mieszanek różnych kolorów, a ja nie miałam przed soba lustra i nie widziałam, co mi nakładaja...haha :D
UsuńBuahahahaha, dzieciaki świetnie śpiewają:D
OdpowiedzUsuńBTW, wpadasz w przerwie do Warszawy?:)
OdpowiedzUsuńDziękuję (za śpiewanie), moja szkoła haha ;)
UsuńA do Warszawy to ja przylatuję i stamtąd też wylatuję ;) W międzyczasie wpaść nie zdążę, ALE jest (mała) szansa, żeby się na chwilę spotkać w piątek wieczorem, 3,01, jeśli będziecie ;) Dam znać co i jak!
No to czekamy na wiadomość:)
Usuń