Tak właśnie! Jest u mnie pierwszy gość! W związku z tym, opóźnienia na blogu są dość znaczące... Zdaję sobie z tego sprawę i przyznaję się do winy! Poza tym, wypomniano mi już to wielokrotnie. Obecnie tkwię jednak w maratonie praca - pływanie - wieczorne leniuchowanie (nie najgorzej, przyznaję) i na jakiekolwiek nowe posty po prostu nie ma czasu. Obiecuję jednak, że jak tylko znowu wrócę do normalnego, tajskiego trybu życia, to napiszę coś sensownego.
Póki co, zabieram się za ponowne wycinanie i nakłuwanie pęcherzy na dłoniach (codzienne pływanie niestety daje się we znaki) i może skubnę jeszcze plasterek przywiezionego z Polski salami (sic!), czyli przysmaku nad przysmakami.
Do usłyszenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz